Krótka 6

historia

Pruszczańskie „domówki” 100 lat temu
2025.02.19
Karnawał trwa, więc to dobra okazja, by spojrzeć jak kiedyś wyglądało pruszczańskie życie towarzyskie. W latach 20. XX wieku Pruszcz, jak powszechnie wiadomo, stał się częścią Wolnego Miasta Gdańska. Po kilku latach powojennych kłopotów gospodarczych Europa, a szczególnie Wolne Miasto Gdańsk, zaczęły „wychodzić na prostą”. Oznaczało to także stopniowy wzrost zamożności tutejszych mieszkańców. A że nie samą pracą człowiek żyje, znajdowano więc czas na życie towarzyskie. Jednym z jego ważnych elementów były tzw. „domówki”. Dotyczyły one w szczególności pruszczańskiej elity.
Przydatnym źródłem okazała się być „Księga Gości” rodziny Scheutzow, która znana była ze swojego fundamentalnego wkładu w życie kulturalne naszej miejscowości. „Księgi Gości” były wówczas szalenie modne i znajdowały się w wielu domach, także pruszczańskich. W dobrym tonie było wpisanie się do niej, podając przy tym też powód swojego przyjścia oraz dać wyraz uwielbienia dla gospodarzy. Ówczesne domówki organizowano głównie przy okazji urodzin domowników, ich rocznicy ślubu, narodzin dzieci. Wnuk państwa Scheutzow wspominał słowa babci ­– Ilse , która twierdziła, że na domówki chodziło się często, gdyż każdy liczący się w Pruszczu dom miał swoje ambicje regularnego przyjmowania gości.
A u kogo bywano? Z pewnością w domach państwa Pietsch (Max Pietsch prowadził praktykę lekarską przy dzisiejszej ul. Chopina), państwa Chill oraz państwa Zindel. Od życia towarzyskiego nie stroniła także rodzina mistrza krawieckiego Erich’a Witt’a. Były to jednak kręgi rodu Scheutzow, choć takie kontakty pielęgnowano także w innych pruszczańskich rodzinach. Przedwojenna pruszczanka, pani Anna Bronk wspominała swego czasu, że ich dom przy ul. Zwycięstwa też był często wypełniony gośćmi, przeważnie byli to polscy pracownicy kolei wraz z małżonkami.
Tam gdzie gra muzyka…
W dobrym tonie było posiadanie gramofonu z odpowiednim zasobem płyt. Szczytem były wówczas nowinki z samego Berlina (warto wspomnieć, że pod koniec lat 20. XX wieku Berlin był niekwestionowaną europejską stolicą rozrywki). Doceniano także popisy muzyczne samych gospodarzy. Nauka gry na instrumentach lub lekcje śpiewu były wówczas bardzo modne. Do Pruszczańskiego Towarzystwa Muzycznego należało w latach 20. XX wieku ponad pięćdziesiąt osób! U państwa Scheutzow i Pietsch nie brakowało także parkietu do tańca.
Mimo niemal całkowitej wymiany ludności w pierwszych latach powojennych, tradycja ta miała w Pruszczu swoją kontynuację. Były nimi, jakże popularne wśród Polaków, domówki imieninowe. Kiedy trafiało na popularniejsze imieniny, słychać było często śpiewy z więcej niż jednego mieszkania w tym samy bloku…

zobacz także

RE-FIGURACJE
2025.10.30

Wystawa RE-FIGURACJE to międzynarodowe spotkanie kilku generacji artystów z Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku w Domu Wiedemanna. To płaszczyzna dialogu z figuracją w zabytkowym otoczeniu, bez podziału na dyscypliny artystyczne. W 2025 roku, gdy ASP w Gdańsku świętuje jubileusz 80-lecia...


Bo każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy…
2025.10.29

Tuż przed ukazaniem się na stronie Domu Wiedemanna tekstu o Pruszczu Gdańskim w przewodnikach nestora polskiej turystyki, dra Mieczysława Orłowicza, dzięki życzliwej spostrzegawczości Edyty - studentki krajoznawstwa, piszącej magisterium z historii lokalnego oddziału PTTK, w nasze ręce w...


Dr Orłowicz o Pruszczu Gdańskim
2025.10.22

Dr Mieczysław Orłowicz – dr praw, urzędnik ministerialny, autor najlepszych przedwojennych przewodników i jednocześnie jedna z najbardziej zasłużonych postaci w historii polskiej turystyki. Człowiek, który uważał, że Pomorze to zdecydowanie jeden z najatrakcyjniejszych turystycznie obs...