Krótka 6

historia

Jak Menonita pochował Kaszubkę
2022.08.12
Ciekawe dokumenty kryją się nie tylko w archiwach, bibliotekach, czy antykwariatach. Bardzo często można na nie wpaść na przykład przeglądając internetowe portale aukcyjne.

Kilka dni temu, ktoś na przykład wystawił na popularnym portalu aukcyjnym (zaczynającym się na literkę „A”), niepozorny mogłoby się wydawać, akt zgonu, wystawiony w ratuszu niedalekiej Oruni. Tym samym, który właśnie został wyremontowany przez miasto Gdańsk. Wystawiono go 6 lutego 1934 r. Oto co było dalej: Tego dnia zjawił się Willy de Veer, zamieszkały przy Niederfeld 107 (ul. Żuławska na wysokości Niegowa) i zgłosił, że jego małżonka Franciska de Veer, z domu Piernicka, bez zawodu, wyznania menonickiego, zamieszkała w Gdańsku-Oruni, urodzona w Nenkau (Jasieniu), powiat Gdańskie Wyżyny rodzice zmarłej nieznani zmarła we wspólnym mieszkaniu dnia 5 lutego roku trzydziestego czwartego, o godz. wpół do dziewiątej.

Nazwisko Piernicki -/a, jest dość powszechnym nazwiskiem kaszubskich mieszkańców. Wygląda więc na to, że kobieta zmieniła dla męża wyznanie. A trafić na menonitę w 1934 roku było już naprawdę ciężko. Menonici należeli w świadomości pomorzan do tej grupy religijnej, wokół której roztaczała się aura tajemnicy. Może tez dlatego, że w odbiorze ich sąsiadów stanowili społeczność, odbieraną jako hermetyczną, działającą i żyjącą raczej w swoich kręgach. Stąd też do dzisiaj niewiele o nich wiemy, poza tym może, że zjawili się na Żuławach w wyniku prześladowań religijnych, które nakazały im opuścić ich rodzinną Holandię. Zjawili się na Żuławach dlatego, że były i są one kopią ich holenderskiej ojczyzny, a przyjmowani byli na tych terenach bardzo otwarcie, gdyż posiadali wiedzę i umiejętności „wyrywania” żyznych ziem uprawnych morzu. Ich hermetyczne życie, opierające się na „módl się i pracuj” głęboko utkwiło w naszej świadomości. Czy jednak byli oni aż tak hermetyczni i niedostępni? Chyba nie. Co rusz spotykamy się ze świadectwami na ich „wyjście poza ich własny krąg”. W Jagatowie i okolicznych wioskach osiedlili się swego czasu pojedynczy menoniccy gospodarze. A świadectw na to nie trzeba szukać w starych archiwach. Wystarczą odwiedziny na cmentarzu w Żuławie, by dostrzec, że najczęściej pojawiającym się nazwiskiem na tamtejszych nagrobkach jest „Klassen” w rożnych jego pisowniach. Uwagę zwraca fakt, że osoby tam pochowane żyły jeszcze w czasach powojennych, co burzy co najmniej dwa podstawowe poglądy; że wszyscy menonici i ich potomkowie wyjechali stąd zaraz po wojnie oraz, że nie zmieniali wyznania. Nasz bohater zaś mimo, że mieszkał w chwili zdarzenia w Niegowie, to znaczy na Żuławach, pochodził z … „nie menonickiego” Jasienia. W ten sposób w naszych częstych kwerendach natknęliśmy się na jeszcze jedno świadectwo „wychodzenia” menonitów poza Żuławy Gdańskie, czy Pruszcz Gdański i ich skomplikowanych a ciekawych dróg życiowych.

zobacz także

plakat
Kolejna lekcja historii w terenie!
2024.09.05

W ramach cyklu wykładów i wędrówek Domu Wiedemanna i Wydziału Architektury PG, zapraszamy Państwa do zgłębienia wiedzy na temat okazałego pruszczańskiego zabytku @Parafia p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Pruszczu Gdańskim. Zwiedzanie odbędzie się 21 września o godzinie 11:00....


Cegła z napisem "bangschin"
„Pamiątka” z błędem, ale czy na pewno…?
2024.08.28

Do Domu Wiedemanna trafiła tego lata cegła, którą podarowali nam członkowie Pruszczańskie Stowarzyszenie Historyczno-Poszukiwawcze Faktoria. A cegła to nie byle jaka, gdyż wyprodukowana została w nieistniejącej już Cegielni "Quittenbaum”, mieszczącej się niegdyś przy linii kolejowe...


Publikacja naszych historyków
2024.08.21

Z dumą i satysfakcją prezentujemy kolejną publikację naukową naszych historyków! Po artykułach m.in w Zeszytach Muzeum Stutthof, publikacji "Pruszcz Gdański - miasto i powiat w latach II wojny światowej" oraz nominacji do nagrody dziennikarskiej Grand Press, przyszedł czas na "Roc...