Był taki czas, kiedy porcelana miała podobną wartość jak złoto. W XVIII wieku uległo to zmianie, kiedy Europejczycy nauczyli się wytwarzać ten cenny materiał. Choć i dziś – nieco w przenośni – zdarza się porcelana warta tyle co złoto.
Czymś takim może być na przykład niewielka porcelanka z napisem „Heinrich Bolt Praust”, która niegdyś wieńczyła butelkę napoju, rozlanego przy Dirschauer Straße 27 w Pruszczu Gdańskim. W miejscu, w którym obecnie znajduje się Urząd Miasta, działała rozlewnia wód i napojów, należąca najpierw do uwiecznionego na artefakcie Bolta, a potem do Karla Stanitzkego. Oprócz Bolta, własnymi porcelankami sygnował butelki także sławny biznes Kucksa.
Jedne i drugie przetrwały do dziś w śladowej liczbie. Wiemy o zaledwie dwóch zachowanych porcelankach Kucksa. Porcelanki Bolta występowały do niedawna w równie mikrej postaci. Za sprawą członków Pruszczańskiego Stowarzyszenia Historyczno Poszukiwawczego Faktoria, nieco ich przybyło.
Na kolejne porcelanki Bolta pruszczańscy eksploratorzy natrafili 90 kilometrów od dawnej rozlewni – w miejscowości Leśnice pod Lęborkiem. Przed wojną – co najmniej do 1930 roku, działała tam huta szkła (Glasfabrik Lischnitz), wokół której zalegają setki niemieckich porcelanek z nazwami browarów i rozlewni działających niegdyś na terenie Prus Wschodnich, Zachodnich i Wolnego Miasta. Wśród nich te pruszczańskie. Za sprawą członków stowarzyszenia, jedna z nich zasiliła zbiory Domu Wiedemanna.