Do Domu Wiedemanna trafiła tego lata cegła, którą podarowali nam członkowie
Pruszczańskie Stowarzyszenie Historyczno-Poszukiwawcze Faktoria. A cegła to nie byle jaka, gdyż wyprodukowana została w nieistniejącej już Cegielni “Quittenbaum”, mieszczącej się niegdyś przy linii kolejowej do Kartuz, na wysokości Juszkowa. Manufaktura cegieł należała do majątku w Będzieszynie, a jej nazwa pochodziła od nazwiska właściciela – Oskara Quittenbauma. W latach 20. XX w. zarządcą cegielni został Friedrich Krause, następnie majątek Będzieszyn wraz z cegielnią nabył Erich Goertz. Ceglana manufaktura powszechnie funkcjonowała pod pierwotną nazwą, chociaż w oficjalnym spisie mieszkańców i firm z 1927 roku widniała pod nazwą „Ziegelei Bangschin”. Trudno określić dokładnie do kiedy działała. Wiemy natomiast, że jej charakterystyczne zabudowania widoczne były jeszcze na mapie z 1944 roku. Dzisiaj znajdują się tam ogródki działkowe.
Cegła jak cegła, swoją funkcję już spełniła, a dziś jest trwałym nośnikiem historii. Ale nie tylko. Napis wybity na bloczku zasługuje na miano dzieła sztuki w dziedzinie projektowania i wpisuje się w ówczesne trendy typograficzne.
Każde działanie, mające na celu zapis i uwiecznienie czegoś w sferze wizualnej, jest zadaniem nader odpowiedzialnym, bowiem kształtuje ikonosferę regionu. Początek XX wieku to czas licznych eksperymentów w dziedzinie typografii, przede wszystkim jednak jest to okres przełomowy pod względem wprowadzania gatunków typograficznych, czyli krojów pism odpowiednio dobranych do funkcji. O typografii mówi się, że jest umiejętnością podporządkowania słowa sztuce. Patrząc na cegłę z Będzieszyna możemy stwierdzić, że autorowi matrycy z nazwą cegielni Bangschin nie były obce ówczesne trendy typograficzne. Podstawowe założenia wybitnego niemieckiego teoretyka projektowania i typografa Jana Tschicholda, zrewolucjonizowały dotychczasowe komunikaty wizualne. Nowym krojom pism przyświecały dwie zasady: funkcjonalna forma i oszczędność środków wyrazu. Tak też prezentuje się stempel na cegle z Będzieszyna.
Jednak dyskretny urok i chłodny balans typografii coś bardzo zakłóca…
Czy dostrzegają Państwo “błąd” w napisie?
I czy rzeczywiście był to błąd, a może celowy zabieg…?
Warto przyjrzeć się literze “S” w wyrazie BANGSCHIN, która wybita została do góry nogami. Wiemy, że poszukiwacze ze Stowarzyszenia znaleźli więcej takich cegieł, a na podstawie materiału fotograficznego można stwierdzić, że każdy napis został wybity w ten sam sposób. Zatem “błąd” tkwi w matrycy. Czy autor stempla, sięgający po krój pisma odzwierciedlający najlepsze współczesne trendy, dopuściłby się takiej niedbałości?
A może jego działania były celowe, bowiem odwracając jedną literę stworzył coś na kształt jedynego w swoim rodzaju logotypu, chroniąc tym samym manufakturę przed napływem podróbek na rynek?
A zatem błąd laika, czy celowość znawcy trendów drukarskich?