W „Dzienniku Bałtyckim” istniała kiedyś rubryka „Śmiało i Szczerze”, która mimo stalinowskiej alegorii życia w wiecznym szczęściu, miała dać czytelnikom wrażenie, że mają na cokolwiek wpływ. No i 70 lat temu, padło na Pruszcz. Przy siedzibie Powiatowej Rady Narodowej otwarto bowiem sklep. Super, pomyślało by się, gdyby nie sklepowa, której ponoć wiecznie nie było, a co za tym idzie; mamy sklep, a jakoby go nie było… Dziennikarze snuli przypuszczenia, co do powodu sytuacji; albo pani załatwia w czasie pracy „swoje sprawy”, lub nie ma czym handlować.
Na tym nie koniec o Pruszczu. W tym samym czasie skarżono się, że piekarnia w pruszczańskim GSie piecze co prawda chleb, ale bardzo kwaśny. Niestety nie znamy wyników dziennikarskich interwencji, ale pamiętamy, że nie tylko 70 lat temu, ale jeszcze przez kilka dziesięcioleci, kultowa kartka z napisem „ZARAZ WRACAM” była trwale wpisana w krajobraz sklepowych witryn. Co do chleba, to chyba się musiało coś zmienić, gdyż w opowiadaniach mieszkańców zapach pieczywa w pruszczańskich piekarniach pojawia się dość często.